Geoblog.pl    minirtw    Podróże    mini RTW    Szanghajskie urodziny + kolejna dawka spostrzeżeń
Zwiń mapę
2009
06
kwi

Szanghajskie urodziny + kolejna dawka spostrzeżeń

 
Chiny
Chiny, Shanghai
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 23635 km
 
Moje urodziny postanowiliśmy świętować zapraszając Emily i Jona na lody. Emily i Jon to nasi szanghajscy gospodarze. Pochodzą z Południowej Dakoty i dwa lata temu przyjechali tu jako przedstawiciele amerykańskiej firmy produkującej wielkoformatowe telewizory LED, czyli tzw. telebimy. Ich firma- wiodąca na światowym rynku, dzierży rekord największego ekranu na świecie, znajduje się on na boisku futbolowym w Teksasie i ma on 800 m2 powierzchni.
Z racji zamiłowania Chińczyków do wszystkiego co się świeci, a także z powodu igrzysk w Pekinie, a teraz Expo 2010 w Szanghaju, na brak pracy nie mogą narzekać. Mieszkają w super eleganckim apartamencie na 22 piętrze, z którego rozciąga się panorama na szanghajskie wysokościowce. Gdyż Szanghaj to miasto wieżowców i pięknych stylowych kamieniczek w zachodnim stylu z początku ubiegłego stulecia. Jeśli mieć przyrównać go do jakiegoś zachodniego miasta to zdecydowanie byłby to Nowy Jork. Tylko w bardziej skośnookim wydaniu :) Dużym problemem, jak oczywiście wszędzie w Chinach, jest zanieczyszczenie środowiska. Duszący smog, który towarzyszył nam przez całe cztery dni, istotnie ogranicza widoczność i sprawia, że nocą nad miastem unosi się złotawa, nieciekawa łuna.
Dlaczego architektura Szanghaju jest tak na wskroś zachodnia? Gdyż miasto to zostało od podstaw stworzone przez Europejczyków, początkowo Brytyjczyków, do których następnie dołączyli Francuzi, a później Rosjanie z obozu białych. Z maleńkiej rybackiej wioski stworzyli prężny port handlowy. Największe wrażenie robi dzielnica francuska, z małymi romantycznymi uliczkami i Bund, czyli nabrzeże zabudowane przez Brytyjczyków stylowymi gmachami. No a później zostały do tego dodane setki szklanych wieżowców, co razem czyni bardzo fajną, wielkomiejską mieszankę.
Szanghaj, w odróżnieniu od Pekinu, z całym przekonaniem można nazwać metropolią. W Pekinie czuło się beton- w dosłownym tego słowa znaczeniu, jak również beton partyjny i mentalny. Miasto to było sztywne, ciężkie, poddane wielu bezsensownym regulacjom i zdecydowanie nieprzyjazne. W Szanghaju od razu czuć większą lekkość i swobodę, jest więcej życia i kolorów.
Chcielibyśmy również podzielić się z Wami dwoma szokującymi opowieściami z cyklu pt. „Różnice kulturowe”:
1. Jeszcze w Pekinie zapytaliśmy się Nan czy jadła psa. Ona z lekkim zakłopotaniem odpowiedziała, że jak była mała to dość często, szczególnie zimą, gdyż jego mięso ma właściwości rozgrzewające. Do tego wszystkiego, wstyd się przyznać, bardzo jej ono smakowało, szczególnie skóra :/ Ale, kontynuowała, nie jest to jeszcze najobrzydliwsza rzecz, która jest jej przysmakiem. W stronach, z których pochodzi za największy rarytas uchodzi… kobiece łożysko. Z racji tego, że znajoma jej mamy pracowała w szpitalu położniczym, dość często dostawali telefon, że jest jedno na zbyciu… Rarytasy maja to do siebie, że są drogie i tu było podobnie- za sztukę życzą sobie 90 juanów, czyli około 45 złotych! Następnie jest to gotowane, powstaje sos i podaje się je z ryżem. Po tej historii jestem w stanie uwierzyć, ze Chińczycy zjedzą naprawdę wszystko…
2. A teraz historia Jona, który z racji wykonywanej pracy dość często podróżuje. Siedzi sobie raz z kontrahentami w małej przyhotelowej restauracji, hotel klasy średniej, trzy gwiazdki, ale dość przyjemny. W restauracji oprócz nich siedzi chińska rodzina z małym chłopcem. Nagle chłopcu zachciało się siusiu. Co robi matka? Wygrzebuje z torebki siatkę plastikową, każe chłopcu tam się załatwić, następnie zawiązuje ją i w szokujący dla Europejczyków sposób, to znaczy krzycząc i wielokrotnie pstrykając, woła kelnera i przekazuje mu tą siatkę, by coś z nią zrobił. Gdy ten z obrzydzeniem odmawia, podchodzi ona do kosza na śmieci (zaraz obok drzwi kuchennych) i tam go wyrzuca. Bez komentarza :)
3. W Chinach oprócz „the great wall” funkcjonuje dotkliwie „the great firewall”. Dostęp do internetu dla całych Chinach przechodzi przez dwa super serwery. Wadą takiego rozwiązania jest kiepska prędkość Internetu, której doświadczamy od chwili przekroczenia chińskiej granicy- włączenie strony Onetu zajmuje często trzy-cztery minuty. Niezwykłą jednak zaletą, dla chińskiego rządu, jest możliwość błyskawicznego wyłączania stron, usług czy całego Internetu. Przeczesywanie sieci w celu poszukiwania ‘antychińskich’ treści należy do sztabu ludzi zatrudnionych w ministerstwie propagandy. Nie macie pojęcia jak irytujące jest gdy po wpisaniu www.youtube.com wyświetla się pusta biała strona. I tak przy wielu „niewinnych” witrynach.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (23)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (2)
DODAJ KOMENTARZ
Ania
Ania - 2009-04-10 14:13
Hmm jak to mowia, co kraj to obyczaj;) choć co do ich przysmaków, jeśli można to tak nazwać, to łożysko szokuje! Szczerze, to obawiałabym się chyba o swoje życie podróżując tam po zmierzchu, z obawy o to by nie stać się zakąską, kto wie, co jeszcze innego lubią wkładać do paszczy! A co do tych stron WWW, to uważajcie co piszecie, bo a nóż ktoś odkryje waszego bloga i będzie ciach a nie wiem jak cała wasza publiczność to zniesie ;)
trzymajcie się ciepło i Wesołych Świąt ode mnie i Marcina;)
 
asiaileszek
asiaileszek - 2009-04-10 23:57
Miło, ze znów trafiliście na fajnych ludzi. Intrygujace i pewnie dochodowe mają zajęcie. Ten największy telebim znajduje się rzeczywiscie na stadionie ligi NFL drużyny Cowboys Dallas. Chińczycy jeszcze trochę podpatrzą ich robotę i za niedługo będą sami robic takie rzeczy, może nawet w Polsce na Euro 2012?
Dobrze, ze udało Wam się dotknąć Szanghaju, Paryża Wschodu albo Królowej Orientu, jak mówią inni. Tym bardziej, że wkrótce odwiedzicie Hongkong a ten konkuruje z Szanghajem o miano ekonomicznej stolicy ChRL. Ciekawa będzie Wasza ocena obu metropolii?
Opowieści z gatunku „kulinaria” oraz „obyczaje” pozostawię bez komentarza…Nie dlatego, że coś „nie tak” , ale dlatego, że trudno zrozumieć tak olbrzymie różnice mentalne i kulturowe i potrafić jeszcze je skomentować. Po prostu, tak mają i już. Myślę, że Chińczycy przy bliższym poznaniu naszych, polskich czy europejskich obyczajów, kulinariów, zachowań momentami byliby równie zdumieni…
Natomiast opowieść o monitorowaniu internetu jako żywo przypomina nasze dzieje minione i słynne hasło w słuchawce telefonicznej: „rozmowa kontrolowana, rozmowa kontrolowana….”
Ania ma rację, uważajcie na skośnookich cenzorów, albo od czasu do czasu napiszcie coć miłego o Przewodniczącym Hu:-)
Dzięki za bagatą galerię zdjęć, myślę, że dotknęliście wszystkich ważnych szczegółów architektonicznych miasta, obrazków ulicy a także perełek z gatunku „no spitting”…:-)
Już wyczekujemy dalszych historii, no i do przodu!!!
Ps. Wkrótce Święta Wielkanocne, Grupa LAO przyłącza się do prośby Dziadka Tadeusza o kilka zdań, jak wyglądają one w tamtym końcu świata…? a Wam gorąco życzymy abyście je przeżyli zdrowo i radośnie:-) Jakieś jajko chyba się znajdzie:-)
Danielku, nie zapomnij o starym polskim obyczaju (poniedziałek) zwanym Dyngusem:-)
Sciskamy!!!
 
 
minirtw
Daniel Drążkiewicz i Martyna Kołodziejska
zwiedził 8% świata (16 państw)
Zasoby: 107 wpisów107 267 komentarzy267 1375 zdjęć1375 1 plik multimedialny1
 
Moje podróże
31.01.2009 - 09.08.2009