Dzień z początku był okropny: było zimno i padało. Na szczęście jednak koło południa wyszło słońce, więc postanowiliśmy spełnić moje marzenie z dzieciństwa i wypożyczyć tandem. Rower był stary, rozklekotany i zdecydowanie przygotowany na azjatyckie, a nie europejskie gabaryty, ale nie zrażając się takimi drobnostkami, wyruszyliśmy. „Lonley Planet jako najważniejszą rzecz w Yangshuo każe zgubić się wśród epagórków i pól ryżowych. Niestety z naszą Martyną- małym Magellanem coś takiego nie wchodziło w grę- jak raz dorwała się mapy to nie spoczęła dopóki z dokładnością do kilku centymetrów określiła gdzie się aktualnie znajdujemy”
Ostatni akapit to oczywiście nie moje rozdwojenie jaźni, tylko Daniel dorwał się do klawiatury :)
Ale tak czy tak warto było przejechać się wśród zielonych pagórków, wzdłuż malowniczej rzeki, przyglądając się pracującym rolnikom. Pomimo iż przewodnik określa to miejsce jako najwspanialsze w Chinach, nie stało się ono jeszcze maszynką do wyciskania turystów. Oczywiście jest mnóstwo hoteli i biur turystycznych, ale obok toczy się normalne życie, a miejscowa ludność ciągle zajmuje się uprawą. Instynkt przetrwania ma jednak ogromną moc. Gdy zobaczyła nas pani prowadząca bawoły z pastwiska, ruszyła ku nam wartko, ciągnąc za sobą tego, którego akurat miała pod ręką i krzycząc „buffalo photo!”. Nic to jednak wobec jej sąsiada, który aby zaskarbić sobie nasze serca (i juany), zarzucił pracę w polu, dosiadł bawoła wierzchem i krocząc ku nas rączo, a dostojnie, szczerzył wszytkie cztery zęby. Wyznając jednak teorię turystyki odpowiedzialnej, czyli nie wpływania na otoczenie i zachowania ludzi, w miejscach które gościmy, zignorowaliśmy te cyrkowe popisy i czym prędzej ruszyliśmy ze zdwojoną mocą na naszym tandemie.
Dzień spędziliśmy bardzo przyjemnie, ale nie będziemy się rozwodzić nad pedałowaniem w pięknych okolicznościach przyrody- wszystko widać na zdjęciach. Uraczymy Was jednak kilkoma luźnymi spostrzeżeniami na tematy bieżące:
1. Wybierając tani hotel w Chinach, koniecznie trzeba sprawdzić miękkość łóżka, standartowo bowiem materace wykonane są tutaj z płyty pilśniowej obitej tkaniną. O fakcie tym przekonaliśmy się dość boleśnie pierwszej nocy, kiedy po raz pierwszy w życiu by móc zasnąć musieliśmy położyć na łóżko dodatkowe dmuchane materace. W gwoli ścisłości: ja spałam na materacu, a Daniel po prostu zasnął na brzuchu :)
2. Chińczycy są narodem, któremu zawdzięczamy najwięcej wynalazków na świecie. Jednym z nich, według nas niezbyt udanym, są niemowlęce spodnie bez krocza. Proceder bardzo często, niestety, przez nas obserwowany: roczne dzieci biegają tu bez pieluchy i w razie potrzeby, że tak się bez ogródek wyrażę: walą kupę prosto na chodnik!!! Przy pełnej akceptacji rodziców i przechodniów. Szczęśliwie, większość rodziców wielkodusznie podkłada coś pod delikwenta, na przykład gazetę. Natomiast co nowocześniejsi podkładają…pampersa. Chyba reklamę źle zrozumieli…
3. Jeżeli uważasz, że lubisz kuchnię chińską i nie chcesz, aby to się zmieniło, trzymaj się z dala od Chin! Po przekroczeniu granicy, z zapałem nowicjusza, udaliśmy się do knajpy na kurczaka z ryżem- potrawę, która od dwóch miesięcy służy nam za obiad, śniadanie i kolację i do tej pory zawsze była zjadliwa. Nie można powiedzieć, żeby chińskiemu kurczakowi coś brakowało, wręcz przeciwnie- było w nim wszystko: kości, skóra i mięsko, a pewnie i jakieś podroby by się znalazły. Wszystko to zostało bez przebierania poćwiartowane w równą kosteczkę, posypane jakimiś koszmarnymi, cuchnącymi przyprawami i ładne przyrumienione. To w połączeniu z faktem, że noża nie widzieliśmy od dwóch miesięcy, a teraz również zabrano nam widelec, w zamian serwując pałeczki, którymi jak na razie staramy się nie wybić sobie oka podczas konsumpcji, uczyniło wydłubanie tych niewielkich kawałeczków mięsa spośród góry odpadków niemożliwym. Po kilku minutach walki, skupiliśmy się na transporcie ryżu do ust. Obsługa knajpy miała niezły ubaw. Oczywiście jest wiele alternatyw dla kurczaka z ryżem jak na przykład grillowanie kacze łby, zasmażane kurze łapki, nadziana na patyk rybka w całości z wnętrznościami i wiele, wiele innych, których w ogóle nie jesteśmy w stanie rozpoznać. Dlatego od tygodnia naszym podstawowym pokarmem są banany. Bezpieczne, pełne wartości odżywczych, a co najważniejsze: rozpoznawalne.