Przeszkolenie Daniela w kwestii jazdy na motorze odbywa się w tempie błyskawicznym. Dopiero co (jego pierwsza jazda w życiu) opanował jazdę automatycznym skuterkiem, a tutaj życie już stawiło przed nim kolejne wyzwanie. Przyglądając się skuterkom na wynajem w Sajgonie, zastanawialiśmy się jaki powinniśmy wybrać w My Tho: a że automatyczny, z przedłużanym siedzeniem, z koszyczkiem z przodu na plecak…
Jak się potem okazało wypożyczalni brak i trzeba brać co dają, czyli motor kuzyna… Motor był stary, pół-automatyczny, z zepsutą skrzynią biegów, ale co najważniejsze- jechał. Zaopatrzeni w podobno bardzo dobrą mapę wyruszyliśmy w nieznane w poszukiwaniu pól ryżowych. W końcu Wietnam to drugi największy eksporter ryżu na świecie, a delta Mekongu to prawdziwe ryżowe zagłębie. Może jakaś inna część tej delty, bo niewielkie pola, które my znaleźliśmy pewnie z trudem są w stanie wyżywić rodzinę właściciela.
Niespiesznie jeździliśmy przez wiejskie tereny, obserwując toczące się wokół życie: ryżowe żniwa, a to znowu kobieta robiąca pranie w rzece…
Co ciekawe władze Wietnamu nie planują wejścia samochodów jako ogólnodostępnego środka transportu- drogi na wsi mają szerokość, uwaga: 30 cm! Manewrowanie motocyklem po labiryncie tak wąskich ścieżek było zadaniem niezwykle trudnym, w naszym przypadku za trudnym i dzięki temu mieliśmy okazję poznać wietnamskie rowy bardzo dogłębnie i to dwukrotnie. Tak po prawdzie to zwiedzaniu rowów oddawał się tylko Daniel, gdyż u mnie za każdym razem włączał się instynkt samozachowawczy i korzystając z właściwości tylnego siedzenia, katapultowałam się w tuż przed infiltracją wietnamskiej zieleniny. Nie obyło się bez ran- Daniel oparzył sobie lewą łydkę o silnik i zdarł prawe kolano. O zranionej męskiej dumie nie wspomnę… Tak więc oberwało mi się za to, że stoję jak wcześniej mi przykazał. No, może nadprogramowo tylko dokumentowałam miejsce katastrof :)
Nie bacząc na odniesione rany ruszyliśmy w dalszą drogę, jednak po parunastu minutach stwierdziliśmy, że wystarczy nam już wietnamskiej wsi i postanowiliśmy ruszyć w dalszą drogę.