Geoblog.pl    minirtw    Podróże    mini RTW    Welcome in Aisia!
Zwiń mapę
2009
03
lut

Welcome in Aisia!

 
Singapur
Singapur, Singapore
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 12026 km
 
Po 13 godzinach lotu i z 3 godzinnym opóźnieniem wylądowaliśmy na Azjatyckiej ziemi. Jedyne co nas nie zdziwiło to wilgotność powietrza, które możne kroić nożem. Cała reszta wprawiała w szok. Po pierwsze lotnisko – wydawać by się mogło, że na niejednym lotnisku już człowiek bywał i swoje już widział. Lotnisko w Singapurze nie bez przyczyny rokroczne wybierane jest najlepszym lotniskiem świata. Ogromne, piękne i pełne udogodnień dla pasażerów. Są tutaj darmowe telefony, darmowe wycieczki po mieście, prysznice, masaże i kozetki. Do tego azjatycka obsługa, która uwija się w pocie czoła aby jak najlepiej obsłużyć pasażera i uprzejmie poprosić o wypełnienie ankiety dot. jakości jego pracy. Nie dzieje się tak bez przyczyny, Singapur rywalizuje z Hong Kongiem o pasażerów lecących do Australii.
Po odebraniu bagażu ruszyliśmy metrem do pracy naszego hosta, aby przekazał nam kluczyki do swojego mieszkania. Szczęśliwie mieszkał jeden przystanek dalej i po kwadransie mieliśmy okazję poznać sympatycznego hindusa. Dal nam klucze i wysłał taksówką do swojego domu. Osiedle na którym mieszkał można nazwać luksusowym- z basenem, kortami tenisowymi i siłownią. Niestety samo mieszkanie pozostawia już wiele do życzenia… Jako, że była dla nas godzina 5 rano, postanowiliśmy szybko się odświeżyć w basenie i zdrzemnąć na godzinkę. Następnie ruszyliśmy do centrum.
Jaki jest Singapur? Jak najpiękniejsze miasta Europy, tylko z azjatycką obsadą. Różnic po chwili dostrzega się jednak więcej. Przede wszystkim jest niesamowicie czysto, w zasadzie można by jeść z chodnika. Żadnych papierków, niedopałków czy gum do żucia. W metrze i na stacjach czy przystankach jedzenie i picie jest zabronione i karane grzywną 500 dolarów singapurskich czyli około 1000zł! Człowiek musi się mieć na baczności, żeby w tym upale nie sięgnąć po butelkę wody… Kolejna rzecz, która rzuca się w oczy to niebotyczna ilość centrów handlowych. Są one tutaj na każdej ulicy. Co więcej, większość stacji metra mieści się pod centrami handlowymi i aby wyjść na ulicę musimy przebrnąć przez zawiłe korytarze sklepów. Wieczorem udaliśmy się na Singapur Flyer, czyli najwyższy „diabelski młyn” na świecie. Niestety kiedy dotarliśmy tam około 19:30 było już zupełnie ciemno i przełożyliśmy przejażdżkę na dzień następny. Na koniec postanowiliśmy spróbować lokalnej kuchni- do odważnych świat należy i… bardzo szybko żałowaliśmy tej decyzji.
W domu hosta czekała nas niespodzianka- nie mieszkał tam sam, ale w pięciu Hindusów. Jego samego nie było w domu, a współlokatorzy byli bardzo zdziwieni, że ja jako dziewczyna chcę u nich nocować. Mnie też średnio się to podobało, ale że była 22, a oni wyglądali na takich spokojnych informatyków, więc postanowiliśmy tam zostać.
Z ciekawości próbowałam ich wypytać dlaczego 5-ciu prawie 30-letnich Hindusów zamiast siedzieć w Indiach i zakładać rodziny gnieździ się w jednym mieszkanku. Po wielu próbach (ich małomówność wydaje nam się wiązać z tym, że oni za bardzo z kobietami nie rozmawiają) usłyszeliśmy, że tak jak Polacy wyjeżdżają do Stanów czy Europy Zachodniej, tak Hindusi Są Singapurskimi gast-arbeiterami. Przyjechali na kilka lat, pracują w firmach IT i planują powrót do domu.
Shimvakumarowi- naszemu hostowi zdrowo się oberwało po przyjściu do domu. Jak zdrowo, to dowiedzieliśmy się dopiero następnego dnia.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (9)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (5)
DODAJ KOMENTARZ
asiaileszek
asiaileszek - 2009-02-04 19:55
a gdzie się podziała nasza Martynka? Nie widac jej na zdjęciach...pewnie pisała ten pasjonujący kawałek o mieście a w wolnej chwili robiła zdjęcia:-)
Albo jest druga teoria: wzięła sobie do serca jaka jest rola kobiety w świecie hinduizmu:-)
Czyżby Ci Hindusi tak na nią wpłynęli..? Eee, chyba jednak nie, Martynka poradziłaby sobie z każdym przejawem nierówności i dyskryminacji:-)
Pewnie była inna przyczyna, o której nam wkrótce napisze:-) A niech pisze dużo i ciekawie, jak do tej pory - świetna lektura na nasze polskie pochmurne, szare i bure dni i noce...

Tak się zastanawiam, czy tubulcy mają pieski? Gdzie z nimi spacerują i jak im się udaje utrzymać w takiej czystości otoczenie? A może pieski służą do zupełnie innych celów? Ciekawe???
Nie będę juz pytał czemu tak kiepsko wypadła lokalna kuchnia bo w tym kontekście mogło by to żle się kojarzyć:-)
Mam nadzieję, że odkyjecie prawdziwe przysmaki i opowiecie nam o nich.
No i czekamy na relację Sing Flyer, był juz największy samolot, pora na najwyższy diabelski młyn!
I ciekawe jak zakończyła się historia w hostem i jego kompanami...?
Czas Polska- ok. 20.00 - Singapur - 3.00 - Udanego poranka!!!



 
Jozin
Jozin - 2009-02-04 20:41
Pozdrawiam i życzę powodzenia! Czuję jakąś solidarność z Wami jako były student prawa w Poznaniu :)
 
Pawelcze i Emi
Pawelcze i Emi - 2009-02-04 21:36
Shimvakumarowi duże buziaki :)
mieszkanie 5 facetów to pewnie straszna masakra, ale nie zrażajmy się drobiazgami...
Martyna jesteśmy z Ciebie dumni, bądź dzielna!

Nie siedźcie cały dzień w basenie.
I wcale Wam nie zazdrościmy :P
Ściskamy mocno !!
 
minirtw
minirtw - 2009-02-07 05:57
Emilko i Pawle, mieszkanie należało nie tylko, że do 5 chłopaków, ale jeszcze do tego Hindusów, którzy mają troszkę inne pojęcie czystości i higieny niz my :) Ale trza twardym być, nie miętkim :)
Pozdrawiamy Was serdecznie!
 
oboski
oboski - 2009-05-10 16:25
To Wasze jedzonko to NIC w porównaniu z durianem (a konkretnie jego zapachem) - spróbujcie a zrozumiecie, że zakaz jest rzeczywiście bezcenny, a i następnym razem jedzonko (na tle) będzie przepyszne...
;-))
 
 
minirtw
Daniel Drążkiewicz i Martyna Kołodziejska
zwiedził 8% świata (16 państw)
Zasoby: 107 wpisów107 267 komentarzy267 1375 zdjęć1375 1 plik multimedialny1
 
Moje podróże
31.01.2009 - 09.08.2009