Geoblog.pl    minirtw    Podróże    mini RTW    Mt Cook
Zwiń mapę
2009
04
cze

Mt Cook

 
Nowa Zelandia
Nowa Zelandia, Mount Cook
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 41579 km
 
Panuje przekonanie, że Nowa Zelandia to niezniszczona ludzką bytnością kraina dzikiej przyrody. I rzeczywiście coś w tym jest, szczególnie biorąc pod uwagę skromną liczbę ludności. Na nieco tylko ponad 4 miliony mieszkańców przypada jednak ponad 40 milionów owiec, które są niemalże wszędzie- jeżeli nie osobiście, to chociaż przypominają o sobie licznym owocem przemiany materii :)
Nowozelandzką przyrodę najlepiej według nas określa przymiotnik „surowa”. Piękna, ale surowa. Strzeliste szczyty Alp Południowych, nierzadko pokryte czapą lodowca, a pomiędzy nimi, w dolinach, rwące lodowate strumienie i lustrzane tafle jezior,
W takim właśnie miejscu spędziliśmy dzisiejszy dzień- z widokiem na najwyższy szczyt Nowej Zelandii- Mt, Cook, czy jak kto woli Aoraki.
Ta licząca sobie ponad 3700 m.n.p.m. góra jest podobno bardzo trudna do zdobycia i udaje się to tylko doświadczonym alpinistom. To właśnie tutaj ćwiczył sir Edmund Hilary, zanim w 1953 roku wraz z Szerpą Tenzingiem jako pierwsi zdobyli Mount Everest.
My oczywiście postanowiliśmy zadowolić się bardziej przyziemnymi szlakami i wybraliśmy się na mroźną wycieczkę doliną Hooker Valley aż do jeziora o tej samej nazwie. Po drodze czekała nas nie lada atrakcja dla osób z lękiem wysokości: dwa zawieszone nad rzeką przejścia linowe. Trasa ładna, ciekawa, malownicza. Samo jezioro było w większości zamarznięte, więc Daniel, zachęcony przez inne dzieciaki, postanowił sprawdzić jak mocno i jak dużym trzeba rzucić kamieniem by przebić dość grubą warstwę lodu. Im bardziej mu się to nie udawało, tym bardziej robił się w tym zajęciu zapalczywy. Od lodowca wieje przenikliwie zimny wiatr, a my stoimy jak takie dwa osiołki: jeden trzęsący się a drugi ciskający kamieniami :) Musicie wiedzieć, że ot rzucanie kamieniami to w wykonaniu Daniela sport ekstremalny. Trzeba niezwykłej bystrości umysłu i perfekcyjnej koordynacji stalowych mięśni, aby taki kilkukilowy kamień cisnąć oburącz dokładnie pod katem 90° I ten niezapomniany okrzyk przerażenia uskakując z kocim refleksem aby uniknąć spotkania z własną głup… lekkomyślnością;-) Na szczęście, jako jedynemu spośród bandy innych dwunastolatków, wreszcie udało się przebić lód i mogliśmy ruszyć w drogę powrotną.
A tu niespodzianka: spotkaliśmy Polaków mieszkających na stałe w Sydney, którzy spędzali tu wakacje. Jak miło odezwać się po polsku do kogoś innego niż naszego Dyskobola :)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (10)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
asiaileszek
asiaileszek - 2009-06-07 23:21
W Polsce gorączka po wyborach do Europarlamentu a u Was spokój i cisza, surowe krajobrazy jakże odmienne od tych „ciepłych” do których nas przyzwyczailiście.
Dziwnie wyglądacie w tych ciepłych ciuszkach bo tak niedawno śmigaliście na deskach po falach oceanu…
Rozrywki w tej części wycieczki też jakby mniej wyrafinowane, choć utrzymanie tężyzny fizycznej przez Daniela jest równie ważne jak sprawdzian bystrości umysłu:-)
Mt. Cook i Alpy Płd muszą mieć coś w sobie skoro spedzają tu wakacje mieszkańcy Sydney…no i fajne na tym bezludziu spotkać Polaków…
Pewnie ręce przymarzają do spustu migawki, ale na szczęście bez wpływu na jakość obrazu...dzięki:-)

 
 
minirtw
Daniel Drążkiewicz i Martyna Kołodziejska
zwiedził 8% świata (16 państw)
Zasoby: 107 wpisów107 267 komentarzy267 1375 zdjęć1375 1 plik multimedialny1
 
Moje podróże
31.01.2009 - 09.08.2009