Geoblog.pl    minirtw    Podróże    mini RTW    Land under down- pierwsze wrażenia
Zwiń mapę
2009
17
kwi

Land under down- pierwsze wrażenia

 
Australia
Australia, Sydney
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 32384 km
 
Jesteśmy już w Australii od ponad tygodnia, ale dopiero dziś udało nam się zebrać w sobie by opisać pierwsze wrażenia z magicznych antypodów.
Do Sydney przylecieliśmy po dziewięciogodzinnym locie z Hong Kongu o 7 rano. Nasz zegar biologiczny wybijał właśnie 4, więc możecie sobie wyobrazić jak bardzo byliśmy w tym momencie szczęśliwi. Szczególnie szczęśliwa byłam ja, gdyż jako osoba 25-letnia nie muszę płacić dodatkowej, bardzo wysokiej opłaty przy wypożyczaniu samochodu, więc naturalnie zostałam wytypowana jako kierowca. I w ten oto sposób raz pierwszy w życiu usiadłam za kierownicą po prawej stronie samochodu, po nieprzespanej nocy i miałam okazję przejechać przez pół Sydney by wydostać się na autostradę wiodącą do Forster. Żeby jeszcze nie ułatwiać mi zadania, samochód był oczywiście z automatyczną skrzynią biegów.
Pierwsze starcie ze stereotypami przeżyliśmy zaraz po wyjściu z lotniska: w Australii może być zimno, co prawda wiedzieliśmy, że tu zaczyna się już jesień, ale podświadomie oczekiwaliśmy spalonej słońcem ziemi i koszmarnych upałów. Nic bardziej mylnego: przez cały tydzień na niebie towarzyszyły nam tylko grube warstwy chmur i rzęsisty deszcz. Tak więc czuliśmy się jakbyśmy spędzali wakacje nad Bałtykiem: zimno, ciemno i mokro. Jedyna, aczkolwiek dość istotna różnica: rozmiar fal. Pierwszego dnia było bezwietrznie, a Pacyfik (by być dokładnym ta część Pacyfiku nie wiadomo dlaczego została nazwana Morzem Tasmańskim) przypominał Bałtyk w trakcie sztormu. Podczas wietrznej pogody natomiast fale rosły do 4-5 metrów: w pewnym momencie po prostu podnosił się horyzont by za chwile zamienić się w kłębowisko białej piany.
W ogóle cała przyroda, którą dotychczas widzieliśmy jest jedyna, niepowtarzalna, bardzo australijska i do niczego innego niepodobna- zarówno fauna jak i flora. Pierwszego dnia na trawniku zaraz przy autostradzie widzieliśmy „pasącego się” kangurka, a drzewa przy pobliskim supermarkecie zamieszkiwane były przez setki bajecznie kolorowych, skrzeczących papug :)
Supermarket… po dwóch i pół miesiącach w Azji (szczególnie ostatnie trzy tygodnie w Chinach dały nam nieźle „żywieniowo” w kość) wizyta w sklepie spożywczym, w którym rozpoznaje się 99% produktów była jak objawienie. Niczym naćpani biegaliśmy między półkami, wykrzykując z siebie co chwila radość z nowych-starych produktów jak na przykład ser żółty czy płatki śniadaniowe (w Chinach mały kartonik płatków kukurydzianych kosztował około 25 zł!). Apogeum wzruszenia osiągnęliśmy jednak w dziale owocowo-warzywnym: gdy na sklepowej półce zobaczyliśmy brokuły i rabarbar łzy same cisnęły się do oczu…
Australia jak na razie jawi nam się niczym emigracyjny raj i zastanawiamy się dlaczego tak wiele osób przedkłada Stany nad Antypody. Australia pod wieloma względami przypomina nam USA, tylko, że te „lepsze” USA, z czasów „american dream”, niezepsute wieczną nerwówką i pogonią za dolarem. Tu atmosfera jest znacznie luźniejsza, a ludzie bardziej szczerzy, spontaniczni i naturalni, no i imigranci, a może lepiej: odpowiednie kategorie imigrantów, są wciąż mile widziane.
Tydzień w Forster, pomimo bardzo złej pogody, zleciał błyskawicznie. Po wielu tygodniach niemal codziennych przeprowadzek i wiecznego ścisku wśród tłumu Azjatów, ciche i puste plaże Forster były bardzo miłą odskocznią.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (4)
DODAJ KOMENTARZ
gsz
gsz - 2009-04-20 22:23
yyyy zero wrażeń? nie wierzę... ;)
 
żona
żona - 2009-04-21 22:36
Zaniemówiliście z wrażenia, zobaczywszy Sydney,czy brak opisu jest moze spowodowany przedłużającymi sie toastami za nasze zdrowie, o których pisaliście w meilu?;)

Tak czy siak pozdrawiam i ściskam serdecznie:)
 
lidek
lidek - 2009-04-24 23:54
Cześć dzieciaki! Dzięki za wspaniałą lekcję geografii. Normalnie mi mowę odebrało, dlatego milczałam. Jestem pod wrażeniem i chyba trochę zazdroszczę takiej podróży życia.
A tak na marginesie to ja chciałbym Was zaprosić na imprezkę 2 maja. Moja "podróż życia" trwa już 25 lat i to z tym samym facetem na pokładzie. Przesyłam całuski i pozdrowienia z coraz cieplejszej Kłodawy.
 
asiaileszek
asiaileszek - 2009-04-28 23:02
NAPRZÓD, PIĘKNA AUSTRALIO – zawołamy słowami hymnu!
Tym wstępem Waszym stałym komentatorom też udało się zebrac siły i napisać kilka słów. Cieszymy się bardzo, że dotarliście szczęśliwie na kolejny kontynent. Niby najmniejszy, ale zawsze…tyle, że trzeba go przejechać lewą stroną jezdni. To duzy kraj, ludzi niewiele więc miejmy nadzieję, ze dacie radę:-)
Pogoda kiepska, ale za to Wasza radość z widoków na półkach sklepowych rekompensuje te niedogodności.
Nazwa morza pewnie pochodzi od wyspy Tasmanii, na południe od Was a odkrył ja niejaki pan Tasman…
Jeśli chodzi o Australię to podzielę się pewną anegdotą którą usłyszałem od znajomego profesora a ten z kolei od prof. Bartoszewskiego. Dotyczyła ona chyba Stanów Zjednoczonych ale ma zastosowanie również do Australii. Otóż australijczycy to tacy sami europejczycy jak my, tylko ich przodkowie zostali bardzo dawno temu skazani…(XVIIIw) Chyba coś w tym jest…
Ważne, że czujecie się tam świetnie i odpoczniecie po trudach azjatyckich wojaży.
Mamy nadzieję, że relacje z kangurami w tle będą nam umilać letnie wieczory.
A widzieliści już Krzyż Południa? Australia ma go na fladze.
Niech Wam wyznacza szczęśliwą drogę!


 
 
minirtw
Daniel Drążkiewicz i Martyna Kołodziejska
zwiedził 8% świata (16 państw)
Zasoby: 107 wpisów107 267 komentarzy267 1375 zdjęć1375 1 plik multimedialny1
 
Moje podróże
31.01.2009 - 09.08.2009