Po sześciu miesiącach często męczącej, ale zawsze fascynującej tułaczki dotarliśmy szczęśliwie do domu. Dziękujemy wszystkim, którzy czytając bloga, towarzyszyli nam w podróży :)
LAO gratuluje, podziwia i jest dumne z Waszego wyczynu:-) Teraz nadszedł czas podsumowań i mamy nadzieję, niekończących się opowieści oraz przeżywania raz jeszcze przygód, które Wam się przydarzyły. Coś się skończyło ale z pewnością szczęśliwy los sprawi, że za jakiś czas znowu będziemy śledzić Waszą kolejną wyprawę…
Dawno temu, na poczatku drogi, zwrócił moją uwagę wiersz autorstwa mamy Marcina P, zamieszczony na blogu Jozina. Myślę, że teraz jest świetny moment aby się nim podzielić…
Schodami do nieba.....
Marzenie mam jedno od wielu już lat, by poznać ten piękny szeroki świat. Krople rosy na łące, tańczący w górach wiatr, i piach na pustyni cudowny jest mój świat. Tam na biegunie, Eskimos w igloo śpi, biało jest wszędzie, nie zimno mi. W Australii kangur, swe dziecko w torbie ma, ach jak cudownie, chciała bym tak i ja. Mur Chiński ,terakotowa armia, przy grobie cesarza śpi, jak cicho wszędzie, och jak dobrze mi. Król chciał być nieśmiertelny, pozostał Nemrut Dag, nic nie znaczący pomnik, wiadomo nie da się tak. Daleko posąg Buddy jeszcze dalej ja, biegnę piramidą do słońca jak wiatr i mgła. Zamykam oczy i marzę, bo marzenia takie mam, nic na to nie poradzę chciałabym być tam.